lip 21 2005

Italia vera : )


Komentarze: 0

Włoska przygoda rozpoczęła się w 1997 roku. Pierwszy wyjazd... pierwsze włoskie słowa... i bakcyl, którego pozbyć się nie sposób. Aby dokładnie zwiedzić to gigantyczne muzeum pod azurowym niebem potrzebne są wszystkie urlopy i emerytura z gwarancją ciągłego niedosytu i niemożliwością poznania do końca. Bo Włoch i Włochów tak do końca poznać nie można. Podobnie jak języka włoskiego.

Parla italiano?
Nieszczęsny turysta naiwnie wierzący że włada nim całkiem nieźle lub o zgrozo biegle może stracić wiarę w swoje umiejętności językowe. Dlaczego? Italiano sprzyciarz, najpierw zapyta czy mówimy po angielsku. Jeśli tak, zalewa nas potokiem trudnym do zrozumienia dla niego samego, że o nas nie wspomnę. Nie? Szybko pochwalcie sie znajomością francuskiego w przeciwnym razie... deutsch? hmm... są bez porównania gorsi od Polaków (zrozumienie o co chodzi temu panu za ladą wynosi jakieś 5-10%) znacie włoski? tylko tak Wam się wydaje : ) Już oni wiedzą co zrobić, kiedy nie na rękę im jest żebyście zrozumieli za dużo : ) nie wiadomo kiedy piękna włoska mowa zamienia się w coś zupełnie niezrozumiałego. Nie sądzę aby byli masohiści znający ich dialekty chociażby ze względu na ilość... W razie problemów z Italiano jesteśmy więc na przegranej pozycji : ) W ostateczności zacznie wrzeszczeć i nikt mu w tym nie dorówna. Oczywiście z przymróżeniem oka, jednak w czasach włoskiego lira płacąc jednym banknotem dostawaliśmy w zamian towar i plik niemieszczący się w portfelu a liczyć nam się nie chciało bo po ilości papierków wierzyliśmy, że Italiano dobrze policzył. Moża było oczywiście poświęcić trochę czasu na przeliczenie i od razu grzecznie poprosić o resztę : ) jeśli to nie poskutkowało... nasz drogi Italiano przestał nas rozumieć! co jest? ale nie, to nie nasze problemy z wysławianiem się, to on udaje że non capisco italiano  : )

Problemy drobne i większe
A jak się ma sprawa załatwienia czegokolwiek w recepcji? "Non c`e problema!" Jeśli winda nie działa oznacza to że ma niedziałać. Nie ma sensu się czepiać. Jeśli łazienka jest zalana bo woda nie spływa, to też ma tak być. Nawet jeśli Italiano pofatyguje się to sprawdzić (naprawić?) satysfakcja gwarantowana-wieczorem wszystko będzie pływało włącznie z pokojem i naszymi walizkami.

Komunikacja miejska we Włoszech
Patrząc na rozkład jazdy (zakładamy że jakiś jest) do każdej podanej godziny dodajemy słowo circa (około) co oznacza w dosłownym tłumaczeniu: przyjedzie 5min przed czasem, 5-20 po czasie, jeśli w ogóle przyjedzie.
W 2000 roku w Rzymie, w czasie Wielkiego Jubileuszu jeździły specjalne autobusy dla pielgrzymów. Na przystanku w pobliżu katakumb Kaliksta autobus pojawił się przed czasem. Odjechał z opóźnieniem, bo akurat kierowca uciął sobie pogawędkę z jakąś dziwczyną. Oczywiście nikt nie był na tyle nietaktowny żeby mu przeszkadzać. W końcu autobus klimatyzowany i w środku było przyjemniej niż na zewnątrz, a kiedy odjedzie to już nieistotne... w końcu kierowca leniwie zerknął na zegarek i po kilku minutach (nastu opóźnienia) ruszyliśmy ku niezadowolenieu pana za kierownicą : )

A tak przy okazji... w tym kraju nie ustępuje się miejsca osobom starszych, jak mają w zwyczaju Polacy... postępuje się zupełnie odwrotnie. Regułą jest, że siedzą dzieci a stoją babcie i dziadkowie. Pamiętam oburzenie tatusia dziewczynki (jakieś 10 lat) bo dziecko musiało stać i żadna starsza pani nie ustąpiła dziewczynce miejsca! (te siedzące to były Polki)

Na jeszcze jedno trzeba uważać. Niektóre autobusy jeżdżą do konkretnej godziny. Lepiej sprawdzić to dokładnie biorąc poprawkę cirka niż kwitnąć godzinę i w końcu pokonać drogę pieszo (ech ten Rzym, godzina sterczenia pod Watykanem, na pocieszenie razem z Hiszpanami, potem oni zapakowali się do taksówek a biedny Polak piechotką na parking).

Pogoda
Oczywiście że słoneczna : ) chyba że ktoś ma pecha i trafi na 2 tyg. deszczu ; ) też się zdarza... i jeśli już zacznie padać... to to nie jest taki deszcz jak u nas. Nagle zalewa nas rwący potok prosto z nieba. To zwykły deszcz, nie jakieś tam urwanie chmury. Np. w Padwie... niebo przybierało piękne kolory, chmury się kłębiły przez godzinę i w końcu lunęło... dobrze że autobus był blisko : ) nieszczęśników, którzy zaznali kilku sekund deszczyku można było wykręcać. W Trieście było łagodniej. Padało delikatnie... ale każdego dnia o każdej porze. Noce w namiocie, komary (niezbyt bały się naszych preparatów, skubane zawsze znalazły centymetr nieposmarowanego miejsca i zawzięcie się nad min znęcały) i szum deszczu... sama przyjemność :

c.d.n.

 

ann79 : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz